Ula Cieplak (Julia Kamińska) – młoda dziewczyna z podwarszawskiej wioski Rysiów. Jest osobą dobrze wykształconą, świetną ekonomistką. Znajduje zatrudnienie w firmie Febo&Dobrzański jako asystentka prezesa, lecz z czasem dostaje posadę dyrektora finansowego z którego szybko rezygnuje. Prezesem firmy jest Marek Dobrzański, w którym szybko się zakochuje. Jest jednak zbyt nieśmiała i niepewna siebie, by mu o tym powiedzieć, postanawia więc zdobyć chociaż jego szacunek i przyjaźń. Na początku Ula nie zostaje zbyt ciepło przyjęta przez personel. Ludzie naśmiewają się z niej i pogardliwie nazywają "Brzydulą", nie tyle ze względu na urodę, co na styl ubioru dziewczyny zupełnie niepasujący do stylu osób związanych z firmą – duże, groteskowe okulary, oraz kolorowe, niedopasowane do siebie ubrania. Z czasem jednak, ze względu na kompetentną i dobrą pracę dla firmy, "Brzydula" zjednuje sobie coraz większą sympatię i szacunek otoczenia. Poznajemy też ukryte wcześniej cechy jej charakteru – okazuje się być silną, niedającą sobą pogardzać, zdolną do zapanowania nad sytuacją w razie problemów, kobietą. Nie raz ratuje firmę z trudnych opresji.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Rozdział VII - Przeprosiny.

Tego dnia Viola była ponura. Był wczesny poranek. Była trochę zestresowana. Nie wiedziała nadal, jak przeprosić innych. Myślała przez cały czas. Nic jej nie przychodziło do głowy. Jedno było pewne. Musiała po prostu być pewna siebie i odważyć się przepraszać jednego po drugim za jej czyn. Odważyła się pójść do Izki i Przemka.
- Cześć wam!
- Cześć.. - rzekła ponuro Iza. - Co, kolejny rozkaz?!
- Nie, nie! To nie tak. Przyszłam tu w innej sprawie.
- Ula wraca? - spytał Przemko. - To super!
- Nie, nie wraca. Wróci z Włoch za niecałe dwa tygodnie.
- O kurcze, kolejne piekło będzie z tobą. Wszyscy mają już ciebie dość, nie rozmumiesz tego?! - powiedziała Iza surowo.
- Właśnie. - rzekł na to Przemko.
- Dlatego tu przyszłam! Żeby was przeprosić.. - I zrobiła minę błagającą Kota za Shreka.
- Myślisz, że my ci tak po prostu wybaczymy? Żeby ci wybaczyć, musisz coś pożytecznego zrobić dla firmy! - powiedziała Iza.
- Dobrze, zgadzam się! A czemuz by nie?!
- Okej, jak sobie życzysz. To my ci teraz powiemy, co masz zrobić. Zrób sprawozdanie!
- Zrobiłam. - rzekła dumna Viola.
- No to..... yyy. - myślała Iza i szepnęła do Przemka. - Jakie zadanie w mierze kary jej dać?
- Hm. Nie wiem sam. Może dopasowywanie ciuchów naszych uszytych? To dosyć skomplikowane. To może być.
- Tak. Masz już zadanie! Dopasuj ubrania przez nas uszyte na kolekcję zimową. To dosyć potrzebna i cięzka praca. Możesz zaczynać. Wtedy ci wybaczymy.
- Okej, może być. Zabiorę się już za to, bo moja pralka tego nie zrobi przecież.
I zajęła się pracą nakazaną przez Izę. Trochę jej to zajęło. Ale udało jej się to wykonać.
- Skończyłam.. mam talent, prawda?
- No, ładnie dopasowałaś! Dziękujemy ci. Wykonałaś część naszej pracy! Wybaczymy ci.
- Dzięki wam. Teraz idę do Aleksa..
W windzie była zawstydzona. Połknęła własną ślinę. "Dam radę!" - rzekła do siebie. - Choć to nie będzie takie łatwe!"
Zapukała do gabinetu Aleksa. "Proszę!" Usłyszała jego surowy głos.
- Cześć Aleks!
- Dzień dobry, panno prezesko! Co tym razem?
- Przeprosiny..
- Przeprosiny? - chrząknął.
- Tak, Aleksie drogi.
- Ach, tak! Mam ci wybaczyć tak po prostu? Hehe. Nie uda ci się to! Najpierw wykonaj swoje zadanie! Sprawozdanie proszę!
- Zrobiłam. - powiedziała szczerze Viola. Nadal miała stresa.
- Hmm. To może... wiem! Dowiedz się, kiedy Ulka z Markiem przyjadą.
- Polecenie załatwione jak samochód w myjni! Przyjadą za niecałe dwa tygodnie.
- Dokładniej! - rządał Aleks.
- No więc za 11 dni.
- Dzięki. No dobra, wybaczę!
- Dzięki. Na razie!
Poszła dalej. Myślała, kogo by jeszcze przeprosić. "Ankę!" - szepnęła do siebie. Udało jej się. Nie musiała nic zrobić. "Na szczęście!" - rzekła Viola. I tak przepraszała, przepraszała, aż w końcu przeprosiła wszystkich. Zgoda zapanowała. Viola dumna siedziała w gabinecie. Odwiedził ją Sebastian.
- Cześć!
- Ach, cześć, Sebusiu! Chodź no tu. Uściskam cię! Czemu nie przyszedłeś wczoraj do mnie? No, powiedz..
- Yyyy.
- No, nie wyżalaj mi się tu!
- Dobra, dobra. Wiem, kiedy wraca Ula!
- La la la la! Też wiem! Jestem przecież ich zastępcą.. I Ula często do mnie pisze..
- Co?! Jesteś zaspępczyni prezeski? Serio?
- Tak, Sebusiu! Wybrali mnie osobiście.
- No, to mieli zły wybór.
- Co ty pleciesz? Ja tu zrobiłam dobro dla nas wszystkich! Kolekcja ukończona!
- Chryste, serio?
- No, nie wierzysz? Pytaj się wszystkich, odpowiedzą ci jednoznacznie. Dobra, do rzeczy!! Czemu mnie nie odwiedzasz?! Masz odwiedzać mnie co - dzie - nnie! Rozumiesz?
- Niezupełnie. Mam pracę. Nie rozumiesz? To ty mnie odwiedzaj! Masz więcej czasu, niż ja!
- Niech ci będzie. A teraz zmykaj do pracy!
I Viola ubrała się. I co zrobiła? A jakże, poszła do domu. Nic nie miała do roboty.

***
Ula była dumna. Trochę późnego popołudnia poszli (we Florencji) do Baptysterium. To był najstarszy budynek w mieście. Marek z Ulą weszli do środka. Odkryła, że to świątynia Marsa. I tak się czuła. Ściany było koloru czerwoniastego, co przypominało kolor planety, ujrzała jeszcze wspaniały ołtarz. Było wiele pomników, stworzonych przez Ghiberta.
- Widać, że miał talent! - powiedziała Ula do Marka.
- Tak.
Poszli dalej. Teraz Ula chciała razem z nim zjeść kolację. Poszli więc do restauracji na kolację do pełnej atmosfery restauracji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz